– Ja długo jestem adwokatem. Mam siwe włosy, ale takiej sprawy nie pamiętam. Jak ze starego filmu, amerykańskiego – mówi obrońca uciekinierów mec. Jarosław Lewenau.
W ucieczce pomagał strażnik, który miał być szantażowany przez więźniów. Nie został zwolniony, ale pracę stracili dyrektor więziennictwa w Bydgoszczy i kierownik zakładu karnego.
Policja namierzyła i złapała całą trójkę w Poznaniu. Mężczyźni wpadli przez prosty błąd – jeden z nich zadzwonił do swojej rodziny.
Sąd dodał zbiegom prawie trzy dodatkowe lata więzienia.
Więcej w materiale NOWA TV 24 GODZINY. ZOBACZ: