Epidemia spowodowała, że jeszcze wiosną wiele krajów zamknęło granice, wstrzymano też loty. Polska dopiero w czerwcu otworzyła swoje granice, a na początku lipca bydgoskie lotnisko wznowiło połączenia.
To trudne wakacje dla wielu urlopowiczów. Epidemia koronawirusa pokrzyżowała urlopowe plany. Wielu bydgoszczan zostało na miejscu albo ograniczyło się do wyjazdów krajowych. Niektórzy przyznają – zagranica jest zbyt ryzykowna.
Przeczytaj: Dramatyczna walka o życie mężczyzny. Strażacy: Żenujące zachowanie plażowiczów!
- Nie wiemy czy nam się uda wyjechać tam, gdzie zabukowaliśmy urlop. To kraj, który jest pod obserwacją Unii Europejskiej, chodzi o Czarnogórę. Sytuacja jest płynna. Jeśli coś tam na miejscu się stanie, to ubezpieczenie nie pokrywa kwarantanny, powrotu do kraju. Wahamy się, nie wiemy, czy zdecydujemy się wyjechać – mówi para bydgoszczan.
Są też tacy, którzy odpuścili sobie wyjazd za granicę i prawdopodobnie wybiorą się na przykład nad morze. Jednak tutaj też nie brakuje minusów.
- Chcemy wyjechać nad morze. Jest trochę tragicznie, bo koszty odpoczynku są bardzo wysokie, wzrosły zdaje się o ponad 100 procent – mówi bydgoszczanin.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych apeluje, by przed podróżą dokładnie dowiedzieć się, jakie warunki związane z epidemią obowiązują w danym kraju. Takie informacje można znaleźć na stronach MSZ.