Do koszmaru doszło w poniedziałkowe popołudnie w Bydgoszczy (kujawsko-pomorskie). Małżeństwo Stella (40 l.) i Piotr (40 l.) mieszkali w pięknej kamienicy przy ul. Kanałowej. Dobrze wykształceni i sytuowani ludzie sukcesu. Korzystali z życia pełnymi garściami. Zwiedzali świat, uprawiali nurkowanie i biegali. Cztery lata temu rodzina powiększyła się o córeczkę Łucję. Niespełna dwa miesiące temu na świat przyszli bliźniacy: Wincenty i Szczepan. Wydawało się, że przed rodziną i dziećmi jest dostatnie, szczęśliwe życie. A jednak idylla skończyła się dramatem.
Gdy matka została sama w domu z Wincentym i Szczepankiem, bezbronnych chłopców z zimną krwią utopiła w wanience. Kiedy w niemowlakach zgasło życie, wytarła ich, ubrała w śliczne ciuszki i położyła do łóżeczka. Sama połknęła lekarstwa i popiła je winem.
Na to natknęła się się sąsiadka rodziny, która przyszła w odwiedziny. Próbowała ratować dzieci. - Sąsiadka reanimowała chłopców. Zadzwoniła do ojca dzieci. Ten powiadomił pogotowie. Ratownicy medyczni walczyli o życie dzieci bardzo długo, ale nieskutecznie. Matka przeżyła – mówi nam jeden z bydgoskich śledczych.
Matka trafiła do szpitala. - Wstępne postępowanie prowadzimy pod kątem zabójstwa. Na razie lekarze nie pozwolili przesłuchać kobiety – mówi prokurator Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Także ojciec dzieci znalazł się w szpitalu. Jest w szoku. W dniu tragedii po raz pierwszy zostawił żonę samą z dziećmi. Wyszedł do pracy. Wcześniej pomagał żonie, która cierpiała na depresję poporodową.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dramat w Bydgoszczy. W mieszkaniu znaleziono zwłoki dwumiesięcznych bliźniaków [ZDJĘCIA]
ZOBACZ: Tragiczną śmiercią maleńkich bliźniaków żyje cała Bydgoszcz. "Zabiła to, co kochała"
PRZECZYTAJ: Bydgoszcz: Tragiczna śmierć bliźniaków. Co z ich siostrą?