Jak przekazują dziennikarze "Pomorskiej", do zdarzenia doszło w połowie stycznia w nocy. To wtedy pan Benedykt usłyszał hałasy dobiegające sprzed jego domu. Wtedy miał także obudzić się inny pies, który przebywał wewnątrz.
Zobacz: Nastolatek z Bydgoszczy ratuje konie przed rzeźnią. Pomogą mu w tym nasze lajki [ROZMOWA]
- Nic nie było widać na zewnątrz. Szczerze mówiąc, wolałem nie wychodzić. Rano okazało się, że psa, który przebywał w nocy w obejściu, już nie było. Kilkadziesiąt metrów dalej, w idąc w kierunku lasu, natrafiłem na krwawe ślady. Nie zostało ze zwierzęcia nic, nawet ogona nie znalazłem - opowiada na łamach "Gazet Pomorskiej" pan Benedykt.
Mężczyzna zgłosił sprawę do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. O sytuacji powiadomił także, między innymi sołtysa, Marcina Nitkę.