Początkowo wydawało się, iż płomienie uda się szybko opanować, jednak silny wiatr i łatwopalne materiały w środku tylko pogorszyły sytuację. Dwa z pięciu spichlerzy spłonęły doszczętnie.
Jak wspomina portal "Bydgoszcz - Okruchy Przeszłości", strażacy przybyli na miejsce natychmiast przystąpili do akcji. Pompowali wodę z rzeki. Niestety, węże im zamarzały, co znacznie utrudniało skuteczne działanie. Łuna pożaru była widoczna w znacznej części miasta, a na miejscu zgromadził się tłum bydgoszczan.
- Ludzie tłoczyli się na moście Staromiejskim, na drugim brzegu rzeki przy ul. Marchlewskiego (Stary Port) oraz na moście Bernardyńskim. Każdy chciał podejść tak blisko, jak tylko się dało. Milicjanci i żołnierze próbowali opanować sytuację, ograniczając dostęp gapiom. Pół godziny później drugi spichlerz stał już cały w płomieniach - wspomina portal "Bydgoszcz - Okruchy Przeszłości".