Kacper D., w lutym przyszłego roku skończy 17 lat. Kilka dni temu dostał on przepustkę z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Debrznie (woj. zachodniopomorskie). Gdy przyjechał do rodzinnej Bydgoszczy, zapukał do drzwi swojej sąsiadki, która mieszkała z nim na tym samym piętrze. Pani Barbara otworzyła mu drzwi, gdyż znała go od dziecka. Nie mogła przewidzieć, że zakończy się to dla niej śmiercią.
- Byłem w szoku jak zobaczyłem nekrolog pani Basi. Przecież ona taka żywa była. Nie mogę uwierzyć w to, co się stało – usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców bloku przy ulicy Żmudzkiej 15.
Bandyta szybko wpadł w ręce policji. - Za to, co jej zrobił, powinien smażyć się w piekle. On ją bestialsko zakatował. Gdy kobieta czołgała się po podłodze, on przytrzaskiwał ją drzwiami tak długo, aż przestała się ruszać – powiedział nam jeden ze śledczych.
Mieszkańców bloku w całej tragedii najbardziej zdumiewa fakt, że Kacper D. został wypuszczony z domu poprawczego. - To jest czyjeś zaniedbanie. On nie miał prawa chodzić po wolności. Przecież był w ośrodku wychowawczym. Wie pan ile on spraw miał? Zanim trafił do ośrodka, to policja była tutaj co tydzień, bo ciągle coś rozrabiał. Jak mogli go z tego Debrzna wypuścić?! - mówi inny sąsiad zamordowanej.
Zadzwoniliśmy do Debrzna. Dyrektor ośrodka nie chciał jednak zdradzić, dlaczego Kacprowi D. przyznano przepustkę.