Do tej zbrodni doszło w Dąbrówce, małej wsi między Tucholą a Sępólnem Krajeńskim (woj. kujawsko-pomorskie). Krzysztof S. zaczaił się na Artura pod jego domem. Wiedział, że narzeczony Mileny przyjedzie samochodem po odwiedzinach u niej. Była już ciemna noc z piątku na sobotę.
Artur wkrótce przybył. Wysiadł z auta, by otworzyć bramę wjazdową.
Wtedy Krzysztof S. jak dzikie zwierzę rzucił się na Artura z nożem. Na nieszczęśnika spadło ponad 30 ciosów. Starszy z mężczyzn zostawił go krwawiącego przy bramie.
Zwłoki Artura ok. godz. 8 rano znalazł jego ojciec.
Tymczasem Krzysztof S., udawał niewiniątko - pojawił się nawet u ojca Artura i składał mu wyrazy współczucia. Głośno mówił, co by zrobił mordercy, gdyby go złapał.
Policjanci i prokuratorzy wzięli się ostro do roboty. Poskładali puzzle układanki w całość i już po kilku godzinach zatrzymali Krzysztofa S. Ten przyznał się do morderstwa. Sąd Rejonowy w Tucholi aresztował zabójcę na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie. - On był dziwny. Mówiło się, że sektę chciał zakładać. Do kościoła nie chodził. Jak jego siostra ślubowała, to progu kościoła nie przekroczył. Ubierał się na czarno – opowiada mieszkaniec Dąbrówki.
Ta brutalna zbrodnia zrujnowała życie bliskich Artura i przekreśliła plany, jakie mieli razem z Mileną. Jego narzeczona zamieściła w internecie wzruszający wpis: „Zawsze będziesz w moim sercu, zawsze będę o Tobie pamiętać… A i zabrałam Ci bluzę z pokoju, tą którą chciałeś mi dać, dobrze, że ją ostatnio nosiłeś, bo pachnie Tobą… Kocham najmocniej. Spoczywaj w spokoju mój przyszły, niedoszły mężu...'' - czytamy na portalu społecznościowym.
PRZECZYTAJ: Miał być ślub. Będzie pogrzeb Artura. Słowa jego narzeczonej chwytają za serce