Wracamy do tragedii, która wstrząsnęła całą Polską. - Wystąpiliśmy do sądu. Czekamy na akta. Jak będziemy mieli akta, to będę mógł odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Grześ nie został zabrany matce i nie został umieszczony w rodzinie zastępczej - mówi nam prokurator Dariusz Bebyn, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz - Północ.
To ta prokuratura zajmuje się śmiercią malutkiego Grzesia. Chłopiec przeżył na tym świecie 13 miesięcy. 13 września trafił do szpitala w Bydgoszczy w stanie krytycznym. Lekarzom nie udało się uratować jego życia. Przyczyną śmierci był krwiak mózgu. Biegli odkryli również stare siniaki na całym ciele maleństwa. Dlatego nikt nie ma wątpliwości, że Grześ był regularnie bity.
Zobacz: Bydgoszcz płacze po śmierci 13-miesięcznego Grzesia. Wyjątkowy gest mieszkańców
W tej sprawie, sąd zastosował trzymiesięczny areszt wobec matki Grzesia, Katarzyny B. (31 l.) i jej konkubenta, Fabiana P. (36 l.). - Oboje aresztowanych ma zarzuty w sprawie śmierci chłopca - mówi nam prokurator Bebyn.
Katarzyna miała więcej dzieci
Grześ był piątym dzieckiem Katarzyny B. Najstarsza córka została jej odebrana dawno temu. Trójka w zeszłym roku. Maluch był już wtedy na tym świecie. Wszyscy zadają sobie teraz pytanie, dlaczego chłopiec nie trafił do rodziny zastępczej albo także do domu dziecka?! Gdyby tak się stało, to zapewne nadal by żył...
Katarzyna B. często się przeprowadzała. Tak jakby robiła to, żeby pracownicy opieki społecznej nie mogli jej kontrolować. Śmierć Grzesia wstrząsnęła bydgoszczanami. 22 września dwie młode bydgoszczanki zorganizowały akcję Światełko dla Grzesia. Mieszkańcy spotkali się na Starym Rynku, by godnie upamiętnić chłopca, zapalić znicze, by zamanifestować sprzeciw wobec przemocy.