"Brudne ręce personelu medycznego, skażone otoczenie chorego, zatrudnianie osób nieprzygotowanych do pracy w szpitalach wskazują, jak bardzo nieskuteczny jest w niektórych placówkach system przeciwdziałania zakażeniom wewnątrzszpitalnym ostrzega" - NIK.
Zobacz też: Śmiertelny wypadek w miejscowości Wiskitno pod Koronowem [ZDJĘCIA]
Okazuje się, ze w polskich szpitalach dochodzi do zakażeń szczepami lekoopornymi, występuje sepsa, a liczba zakażeń wzrasta. Problem dotyczy od 5 do 10 procent osób leczonych szpitalnie. W przypadku 5 procent to aż około 400 tysięcy osób.
"Do grupy osób najbardziej narażonych należą pacjenci np. po przeszczepach, z zaburzeniami odporności po terapii przeciwnowotworowej, po rozległych oparzeniach, dzieci do pierwszego roku życia i osoby starsze. Zakażenia szpitalne wydłużają pobyt w szpitalu, powodują powikłania prowadzące często do niepełnosprawności, przez co zwiększają koszty leczenia. Koszty generują też roszczenia pacjentów, którzy potrafią udowodnić, że zostali zakażeni z winy szpitala" - czytamy w raporcie.
NIK skontrolował w okresie od 2015 roku do I półrocza 2017 roku 18 szpitali i 4 stacje sanitarno - epidemiologiczne. Co ustalono? Zanotowano wzrost pacjentów, u których doszło do zakażeń:
"Dynamika wzrostu budzi zaniepokojenie i zdaniem NIK wymaga pogłębionej analizy przyczyn ich występowania".
Trzykrotnie wzrosła liczba chorych zakażonych lekoopornymi bakteriami Klebsiella Pneumoniae NDM(+). Poważny problem stanowi też sepsa: "Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w badanym przez NIK okresie liczba dorosłych hospitalizowanych z powodu sepsy wyniosła: 2015 r. - 19 053, 2016 r. - 21 522 a w pierwszej połowie 2017 r. - 10 962".
Co ważne, w kraju brakuje epidemiologów. W całej Polsce pracuje ich tylko 219. Zbyt mało jest też pielęgniarek epidemiologicznych.
Pełny raport NIK dostępny jest TUTAJ.
Burza, deszcz i spadek temperatury. Tak zapowiada się pogoda na weekend [PROGNOZA POGODY]