"Strażacy próbują wyciągnąć utopione w błocie i odchodach konie, nie da się tego opisać. Psy w odchodach i śmieciach uciekają jak szczury... Czy Bóg istnieje ? Wydaje nam się, że jesteśmy w piekle..." - napisali na stronie internetowej przedstawiciele fundacji "Jamniki Niczyje", pod opiekę których trafiła część zwierząt z pseudohodowli w Starym Czarnowie.
Pod Bydgoszcz, do "Siedliska pod Jamnikiem" trafiło 11 jamników, które potrzebują leczenia, ale przede wszystkim opieki. Zwierzęta są zaniedbane, wychudzone i zarobaczone. Psy są bardzo przestraszone i boją się ludzi
Zwierzęta, w tym psy, koty, świnie ikonie przebywały pod opieką pani Lidii. Kobieta twierdzi, że zwierzęta zostały jej odebrane w skandaliczny sposób. Na jej posesji przebywała ponad setka zwierzaków, część z nich była martwa, a część w agonalnym stanie.
W pseudohodowli interweniowali policjanci, strażacy i Pogotowie dla Zwierząt. Konie, które ugrzęzły w błocie i odchodach trzeba było wyciągać za pomocą specjalistycznego sprzętu. - Kobieta się zwyczajnie pogubiła - mówi Marzena Białowolska z fundacji Dzika Ostoja. - To trwało już latami. Ona zbierała zwierzęta, które zwyczajnie były jej podrzucane, którymi starała się opiekować, ale w pewnym momencie chyba to ją przewyższyło i zamieniło się też w zbieractwo.
Zobaczcie materiał NOWA TV 24 GODZINY:
Czytaj także: Kujawsko-Pomorskie: Błąkał się po lesie. Policja szuka jego właściciela