Marcin Trudnowski, założyciel Grupy Wodnej, na Facebooku opublikował publiczny, dramatyczny apel o to, by zachować rozwagę i zdrowy rozsądek podczas zabawy nad wodą. Sam był świadkiem sytuacji, która mogła zakończyć się tragicznie! To był jego ostatni patrol przed zamknięciem Przystani. Z synkiem płynął w stronę jeziora Drużno w gminie Elbląg.
- Mijam most, zerkam na ludzi, byli tu także pół godziny wcześniej, ale coś mi nie gra... zawracam. Czy potrzebujecie pomocy? Pytam człowieka, który już ma podnosić mężczyznę z wody. Tak, coś mu się stało, nie może się ruszyć, skoczył na główkę. Stój! Podnoszę głos: nie podnoś go! Czekaj! Wyskakuję z łodzi - relacjonuje pan Marcin.
"Delikatnie, trzymając głowę, przesuwam go na możliwie najpłytszą wodę. Błyskawiczne badanie neurologiczne. Brak czucia w prawej ręce i nodze. Równocześnie 112. Znam dobrze to miejsce... ul. Dojazdowa. Dokładnie pod "S7". Paskudny dojazd. Chłodna woda paradoksalnie działa na korzyść. Mniejszy obrzęk", opisuje.
Czy będzie chodził? To pytanie kłębiło się w głowie pana Marcina. Wystarczyły sekundy, by urazy wtórne zamknęły tę szansę. Na szczęście mężczyzna był w pobliżu i zareagował błyskawicznie. Razem z ekipą ratownictwa medycznego, która pojawiła się na miejscu, zabezpieczył odcinek szyjny pana Grzegorza i ostrożnie przeniósł go do karetki. Mężczyzna ma 33 lata.
Między panem Marcinem a poszkodowanym Grzegorzem wywiązuje się taki dialog:
- Czym się zajmujesz?
- Rysuję... nie czuję ręki. Jak ja będę żył?
- Żyjesz. Jak mogłeś skoczyć do wody, nie sprawdzając jaka jest głębokość?
- Pomyślałem: most, wysoki beton, autostrada... musi być głęboko...
- 15 cm.
- W pierwszej chwili pomyślałem, że zaliczyłem "dechę".
Pan Grzegorz przeżył. Czy będzie jednak chodził? Nie wiadomo. Marcin Trudnowski wystosował dramatyczny apel!
- "Bezpieczne lato nad wodą" i "Płytka wyobraźnia". To projekt, z którym jeżdżę po szkołach od 18 lat. Gdy tylko założyłem Grupę Wodną, postanowiłem, że wykorzystam wiosenne kampanie promocyjne naszych kolonii aby "przemycać" informacje o bezpiecznych zachowaniach nad wodą. Co roku kilkudziesięciu chłopaków skończy, w najlepszym razie, na wózku inwalidzkim. Większość nie przeżyje - mówi pan Marcin.
"Ja zapamiętam dzisiejszy dzień długo. Grzegorz na całe życie. To nie woda jest zła. To ludzie nie potrafią się w niej zachować", podsumowuje.
- Powiedziałem Grzegorzowi czym się na co dzień zajmuję i zapytałem, czy mogę zrobić zdjęcia. Powiedział bez zawahania: RÓB! MOŻE TO KOMUŚ URATUJE ŻYCIE - napisał na Facebooku.
Post został już udostępniony prawie tysiąc razy. Uważajcie na siebie!