Jeszcze w zeszły piątek (15 maja) pisaliśmy o z pozoru komfortowej sytuacji, w jakiej znaleźli się klienci elbląskich salonów fryzjerskich. Jak wynikało z informacji otrzymanych bezpośrednio od fryzjerów, na wizytę wcale nie trzeba czekać długo i zapisać można się już na przyszły tydzień. Wówczas spodziewaliśmy się ekstremalnie odległych terminów i trudnościach z dodzwonieniem się do ulubionego salonu.
Polecany artykuł:
– Klientów jest dużo, a grafiki są mocno upchane, mimo to wolnych miejsc jest jeszcze sporo. Panowie bez większego problemu umówią się na przyszły tydzień, nawet na poniedziałek. W wielu przypadkach jednak nastawić się muszą na godziny poranne, bo te późniejsze są już zajęte. Problemów z dostaniem się do fryzjera lub kosmetyczki nie powinny mieć także panie. Choć w tym przypadku terminy są nieco bardziej odległe. Zwykle można będzie zapisać się na ostatni tydzień maja, a bardziej popularne salony zaproponują wizytę przypadająca na początku czerwca – pisaliśmy.
Więcej przeczytać można w naszym poprzednim artykule: Kolejki do fryzjera w Elblągu? Ile trzeba czekać?
Sytuacja zmieniła się diametralnie już w poniedziałek (18 maja). Jest zupełnie tak, jak się spodziewaliśmy. Jeśli komuś nie udało się zapisać przed weekendem, na wizytę w ulubionym salonie, przyjdzie mu poczekać... do lipca! Obecnie do wielu zakładów trudno jest się nawet dodzwonić.
Fryzjerzy z Elbląga mają teraz pełne ręce roboty. Ich grafiki pękają w szwach, a telefony nie przestają dzwonić. Zwykle pierwszeństwo mają osoby, które już wcześniej były umówione, na marzec i kwiecień, ale terminy im przepadły. Często jednak zamieszanie jest tak duże, że klienci zapisywani są w systemie „kto pierwszy ten lepszy”.
Aby choć trochę zmniejszyć kolejkę oczekujących i powoli zacząć wychodzić na prostą, niektórzy zdecydowali się też na wydłużenie godzin otwarcia swoich salonów.