Elbląg. Tragiczny wypadek spadochroniarza. Irek oddał kilka tysięcy skoków
64-letni spadochroniarz planował spokojną emeryturę. Jak udało nam się ustalić, kupił działkę nad Zalewem Wiślanym i wybudował tam dom. Był doświadczonym spadochroniarzem i instruktorem skoków. W sobotę (10 czerwca) odbył jeden z kilku tysięcy skoków ze spadochronem w swoim życiu. Niestety, jak się później okazało, był to skok ostatni.
Około godz. 16 mieszkaniec Elbląga zamiast bezpiecznie wylądować, spadł przed budynkiem wielorodzinnym przy ul. Sadowej w Elblągu. Niestety, zmarł pomimo podjętej reanimacji. Chwilę po zdarzeniu śledczy i świadkowie zastanawiali się, dlaczego doszło do tragedii. Spadochron był bowiem otwarty. Sprawę bada Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Prokuratura okręgowa czeka na opinię biegłego. Wtedy też uda się ustalić, jaka była dokładna przyczyna śmierci 64-latka.