Koronawirus z Chin
SARS-CoV-2 zwany potocznie koronawirusem przenosi się drogą kropelkową i charakteryzuje się niesłychanie dużą zjadliwością. Oznacza to, że bardzo łatwo się nim zarazić, wbrew powszechnym mitom, znacznie łatwiej niż np. wirusem grypy.
Pierwsze zarażenie groźnym patogenem zanotowano 17 listopada 2019 roku w leżącym w środkowych Chinach mieście Wuhan. Pacjent „zero” to 55-letni mężczyzna, który tego dnia odwiedził targ rybny.
Od tej pory liczba zarażeń, a niedługo potem także zgonów rosła wykładniczo. Po początkowym okresie dezinformacji i zaprzeczani narastającemu problemowi, władze Chińskiej Republiki Ludowej zdecydowały się stanowczo zareagować – zamknięto granice miast i wprowadzono daleko idące restrykcje. Okazało się, że było za późno.
Zarażenia na świecie
W niedługim czasie wirus rozprzestrzenił się w Azji, a następnie niemal na cały świat. Innym azjatyckim państwem, które mocno ucierpiało z powodu pandemii jest Korea Południowa, jednak dopiero gdy koronawirus dotarł do Europy zobaczyliśmy jak wygląda panika.
Internet obiegały wciąż nowe zdjęcia pustych półek i kilometrowych kolejek przed włoskimi marketami. W krótkim czasie w sklepach zaczęło brakować produktów spożywczych, a apteki wymieciono z maseczek ochronnych i płynów do dezynfekcji.
COVID-19 w Polsce
W Polsce panował względny spokój. Mało kto przejmował się epidemią w odległych państwach. Beztroska trwała do 4 marca – wtedy pojawił się polski pacjent „zero”, niedługo potem, 12 marca – pierwszy zgon. Wtedy panika zajrzała w oczy także Polakom. Podobnie jak w innych krajach, rozpoczął się szturm sklepów i aptek, a rząd wprowadził pierwsze zakazy, mające chronić obywateli przez zarazą.
Polecany artykuł:
Jak obrazują wykresy, liczba osób zarażonych i zgonów nieustannie rośnie. Proporcjonalnie do nich pojawiają się narzucane przez rządzących nowe ograniczenia i kolejne fale paniki.
Dlaczego wirus jest groźny?
Choroba wywołana przez koronawirusa to COVID-19, jednak nie zawsze ona występuje. Szacuje się, że znaczna część zakażeń może przebiegać całkowicie bezobjawowo. Nie zmienia to jednak faktu, że nosiciel może w tym czasie zarażać inne osoby. Zakłada się, że czas inkubacji wirusa to ok. dwa tygodnie. To znaczy, że pierwsze objawy mogą wystąpić nawet 14 dni po zarażeniu.
Może być to jeden z powodów stele rosnącej liczby zarażeń. Pomimo wykonywanych setek testów na obecność koronawirusa, służby medyczne nie są w stanie dotrzeć do wszystkich, a zarażona osoba może nawet nie wiedzieć o fakcie bycia zarażoną, a w tym czasie zarażać kolejne osoby.
Polecany artykuł:
Inną przyczyną szerzącej się epidemii jest czynnik ludzki. Wciąż nie brakuje osób bez wyobraźni, które bagatelizując zagrożenie i wszechobecne ostrzeżenia, organizują imprezy i spotkania. Wiele osób lekceważy nałożoną na nich kwarantannę, która w uwagi na charakterystykę patogenu, ma trwać 14 dni. Przez swoją lekkomyślność ci ludzie narażają siebie i innych.
Poniższa mapa prezentuje rozkład przypadków zarażeń i śmiertelnych według województw.
Mapa nie uwzględnia jednak osób wyleczonych. Przypominamy, że na 26 marca jest już 5 osób na Lubelszczyźnie, 3 w Łódzkiem i po 1 osobie w województwach: dolnośląskim, śląskim, lubuskim i warmińsko-mazurskim.
Mamy zatem nadzieje, że rozwaga i empatia w tych trudnych czasach pozwoli zatrzymać samonapędzającą się machinę zarażeń i jedyny wzrost jaki zaobserwujemy dotyczyć będzie liczby osób wyleczonych.