Sytuacja szpitala w Elblągu jest na tyle trudna, że zdarza się, iż pacjenci internistyczni zajmują łóżka (kolejnych 10) na innych oddziałach, bo ich stan wymaga leczenia szpitalnego. Dyrektor Gelert przyznała, że miarą obciążenia oddziałów internistycznych jest to, ile czasu karetka spędza pod SOR-em. – Gdy czeka, to znaczy, że nie ma gdzie położyć pacjenta, którego przywiozła. Staramy się nie dopuszczać do tego, by karetki stały i stały, dlatego przesuwamy łóżka internistyczne na inne oddziały – podkreśliła dyrektor szpitala wojewódzkiego w Elblągu. Gelert przyznała, że na powikłania pocovidowe cierpią przede wszystkim osoby po 60. roku życia. Na odczuwanie powikłań nie ma wpływu to, czy zakażenie przeszli łagodnie czy ostro. – Powinny być z całą pewnością prowadzone badania naukowe na tematy tych powikłań. My tego nie robimy, nie mamy na to czasu – przyznała Gelert.
Lekarze z Elbląga obserwują sporo zaniedbanych zdrowotnie pacjentów z gastroenterologii, zbyt późno trafiają też pacjenci onkologiczni. – Chorych onkologicznie traktujemy priorytetowo, gdy już do nas trafią, staramy się ich zdiagnozować i leczyć – przyznała Gelert i dodała, że zaniedbania onkologiczne zdarzały się też przed pandemią. Szpital w Elblągu w ostatnich dniach zmaga się z zakażeniami koronawirusem personelu medycznego. W ostatnim czasie zakażonych zostało czterech anestezjologów, co wymagało przesunięć terminów operacji.
Polecany artykuł: