Stertę śmieci jako pierwszy zauważył 7 kwietnia leśniczy podczas rutynowej kontroli stanu lasu. Na jego skraju piętrzyła się góra odpadów, wśród których walały się plastikowe opakowania, po produktach spożywczych, pogniecione papiery, a nawet fragmenty strych mebli.
– Nie dowierzał własnym oczom, kiedy w lesie za który odpowiada znalazł stertę śmieci – informuje Adam Pietrzak, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie.
Las, który nadzoruje leśniczy należy Leśnictwa Klasztorne wchodzącego w skład Nadleśnictwie Młynary.
Na miejsce zostali wezwani strażnicy leśni, którzy jeszcze tego samego dnia rozpoczęli przeszukiwanie odpadów, aby zidentyfikować wandala. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach grzebali w śmiechach tak długo, aż natrafili na trop.
Fragmenty odnalezionych dokumentów bezpośrednio wskazywały sprawcę, którym okazał się miejscowy rolnik.
Straż Leśna odwiedziła leśnego śmieciarza nazajutrz, który od razu przyznał się od razu do winy i przyjął najwyższy przewidziany prawem mandat za tego typu wykroczenie – 500 zł. Musiał też na swój koszt usunąć śmieci z lasu.
Polecany artykuł:
Gdyby strażnikom udało się ustalić, że śmieci zostały wyrzucone po 3 kwietnia, czyli po ogłoszeniu tymczasowego zakazu wstępu do lasów, powiadomiliby o tym służby sanitarne. Mężczyźnie groziłaby wówczas kara do 30 tys. złotych.
Co roku w samym Nadleśnictwie Młynary leśnicy wydają niemal 30 tys. złotych na sprzątanie lasu. W skali całego regionu olsztyńskiego roczne koszty tego typu działań to ok. 1,5 mln złotych.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj.