Ta historia przypomina fragment komedii kryminalnej, jednak wydarzyła się naprawdę. W Iławie doszło do kradzieży w jednym z lokali sprzedającym kebaby. Śmieszy już sam fakt, na co połasili się złodzieje. - Zginął jedynie chlebek do kebabów, kilka sztuk, resztki z dnia - mówi Joanna Ragus.
Iława: Ukradli chlebek z kebaba. Później rozbili kradziony samochód
A może złodzieje byli po prostu głodni? Być może. Z pewnością bardzo się spieszyli. Uciec postanowili samochodem, którym właściciele rozwożą kebaby po mieście. Wiadomo już, że szefowie lokalu będą musieli poszukać sobie nowego auta. Z obecnego nic nie zostało. Włamywacze rozbili pojazd kilkadziesiąt metrów od miejsca napadu. Z fiata seicento z rocznika 1998 nie zostało nic. Nadaje się do kasacji.
- Zadzwoniłam do ubezpieczyciela, ale pani tam pracująca mnie wyśmiała. Drzewo pokryje mi stracone koszta? - pyta ironicznie pani Joanna. Właściciele wyceniają szkody na ok. 2 tysiące złotych.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Marzł w domu, więc SPALIŁ materac! "Policja potraktowała mnie jak zwierzę" [ZDJĘCIA]
Na miejscu jednego z najgorszych włamań ostatnich lat pracuje iławska policja: drogówka, kryminalni oraz technicy. Funkcjonariusze ustalają szczegóły tej "zuchwałej" akcji, która większość może rozbawić, jednak właścicielom kebaba nie jest do śmiechu. Muszą szukać nowego samochodu do rozwożenia jedzenia. Od kilku miesięcy i tak walczą ze skutkami epidemii koronawirusa. Posiłki mogą wydawać tylko na wynos, co mocno odbiło się na ruchu.