Napad w Elblągu. Wpadł do sklepu ze szlifierką w ręku
Mateusz P. liczył na szybki łup, ale coś poszło nie tak. Starsza pani obsługująca sklep włączyła alarm, a wycie syreny spłoszyło bandytę. Ten wyłączył narzędzie, schował je pod ubranie i czmychnął. Zabrał tylko 150 złotych, a jego marzenia o bogactwie szybko prysły. Policja nie dała mu długo nacieszyć się wolnością. Kilka dni później Mateusz P. został zatrzymany, a „narzędzie zbrodni” trafiło do policyjnych magazynów.
Sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Elblągu. Mimo że oskarżony nie przyznawał się do winy, sędziowie byli bezlitośni. Usłyszał wyrok: 3 lata i 4 miesiące więzienia oraz obowiązek zapłaty 2 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonej.
– Sąd uznał oskarżonego winnym zarzucanego czynu. Narzędzie (szlifierka-przyp. red) przepadło na rzecz Skarbu Państwa – poinformował Arkadiusz Kuta, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. Wyrok nie jest prawomocny, a obrońca Mateusza P. już złożył apelację. Tymczasem właścicielka sklepu mówi, że jej pracownica wciąż nie doszła do siebie po traumatycznych przeżyciach. – To starsza pani. Omal nie dostała zawału – mówi w rozmowie z "Super Expressem" zaniepokojona kobieta. Czy apelacja coś zmieni? Tego nie wiadomo. Szlifierka, która miała zapewnić rabusiowi „łatwy zarobek”, stała się narzędziem jego zguby.
Polecany artykuł: