Przypomnijmy, do tragedii doszło w piątek, 9 lutego, krótko przed północą, w podgorzowskim Wawrowie. Przy autokarze była grupa dzieci, które za chwilę miały jechać na ferie do Zakopanego. Trwało pakowanie bagaży, gdy nagle od strony ronda w kierunku Czechowa, z dużą prędkością nadjechał samochód marki BMW i potrącił jednego z uczestników wyjazdu. To był 10-letni Mateusz. Chłopiec był reanimowany, następnie trafił do szpitala, gdzie niestety zmarł.
26-letni sprawca został zatrzymany w sobotę, gdy wsiadał do taksówki. Policjanci znaleźli przy nim narkotyki. Mężczyźnie pobrano krew do badań. Miał on również czynny zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi.
Następnego dnia zatrzymano kolejne dwie osoby, które próbowały ukryć BMW w lesie. 24-letnia Paulina M. i 28-letni brat sprawcy wypadku, Arkadiusz P., usłyszeli zarzuty poplecznictwa.
Jak poinformował w poniedziałek podinsp. Marcin Maludy z gorzowskiej policji, czynności procesowe wciąż są prowadzone.
- To dopiero początek postępowania - mówił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. - Wiele zależy od materiału dowodowego.
Główny podejrzany został przesłuchany w poniedziałek, 12 lutego. Mężczyzna usłyszał zarzury spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia.
- Przyznał się, złożył wyjaśnienia i wyraził skruchę - mówiła prok. Agnieszka Hornicka-Mielcarek z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim i dodała, że za popełnione czyny mężczyźnie grozi od 5 do 20 lat pozbawienia wolności.
Są również wnioski o 3-miesięczny areszt dla podejrzanych.
Prokuratura jednak nie udziela informacji, czy 26-latek jechał sam, czy w samochodzie był ktoś jeszcze.
Ciało tragicznie zmarłego 10-latka zostało przekazane do sekcji zwłok, która planowana jest na wtorek.