Minęło 9 lat od tragicznych wydarzeń w niewielkiej wsi pod Gorzowem Wielkopolskim. 26 lipca 2011 roku rozegrały się tu wydarzenia, których nie da się wymazać z pamięci...
ZOBACZ: TRĄBA POWIETRZNA nad Lublinem. Kataklizm niszczył WSZYSTKO na drodze [ZDJĘCIA]
Katastrofa kolejowa w Zwierzynie. Jak doszło do dramatu?
We wtorek, 26 lipca późnym wieczorem odczepiony od lokomotywy skład towarowy nagle ruszył z góry. Rozpędzając się, przejechał blisko 2 kilometry. Siedem wagonów, ważących ponad 150 ton, nabrało wielkiej szybkości. Dojechały do końca torów na bocznicy. To wtedy wbiły się z olbrzymią siłą w budynek mieszkalny, który kiedyś pełnił funkcję stacji kolejowej. Budynek zajmowało sześć rodzin. Mieszkańcy lokalu na parterze - Janina Z. (+75 l.) i Leszek F. (+60 l.), nie mieli szans tego przeżyć...
Sandra miała przed sobą całe życie...
W katastrofie w zginęła też 18-letnia Sandra N. Młoda kobieta została rozjechana przez rozpędzony skład śmierci, kiedy stała przy torach.
To prawdziwe szczęście w nieszczęściu, że żwirem załadowane były tylko trzy z siedmiu wagonów. - Gdyby było ich więcej, skład byłby cięższy, mógłby rozbić cały budynek, a wtedy ofiar byłoby więcej - mówi wtedy jeden z ratowników.
Sąd: Trzej nastoletni pracownicy winni tragedii
Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim, który rozpatrywał sprawę uznał, że trzej młodzi wówczas mężczyźni byli winni nieumyślnego przyczynienia się do katastrofy, której wynikiem była śmierć trzech osób i wysokie straty materialne. Pracownicy mieli samodzielnie podjęli decyzję o odłączeniu lokomotywy od wagonów towarowych i zwolnieniu blokady hamulcowej.
Jak informuje Wirtualna Polska, Przemysław T. i Rafał Z. zostali skazani na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat; Jacek W. na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Pierwsi dwaj musieli także zapłacić po 12 tys. zł świadczenia na cel społeczny, a Jacek W. 6 tys. zł.