Cały mecz był niezwykle wyrównany, a o triumfie szczecinian tak naprawdę zdecydowała końcówka. Goście objęli jednobramkowe prowadzenie na dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem. Minutę później powiększyli je kolejne trafienie. A że doświaczenie z ekstraklasowych boisk robi swoje to takiej przewagi drużyna ze Szczecina już nie roztrwoniła.
- Oni praktycznie grali jedną siódemką, a my nie przyspieszaliśmy. Chociaż mieliśmy takie zadanie, żeby gonić ich cały czas do przodu i grać szybką piłką. I właśnie tego nie zrobiliśmy - powiedział po meczu Dariusz Molski, trener Stali.
Z wygranej cieszył się tez Arkadiusz Bosy - kiedyś mocny punkt gorzowskiego szczypiorniaka, po latach wrócił do znanej sobie hali i mocno dął się stalowcom we znaki. Trafił cztery razy i mocno komplikował akcję gorzowskim obrońcom.
- Na pewno ten mecz miał dla mnie szczególny smaczek, bo to był dla mnie pierwszy oficjalny mecz tutaj po kilku latach. Fajnie było znów tu przyjechać, a tym bardzie wygrać - przyznał Arkadiusz Bosy, zawodnik Sandra Spa Pogoń Szczecin
Marzenia o czymś więcej w Pucharze Polski czas odłożyć na przyszły sezon. Teraz trzeba się skupić na lidze. A w niej stal już w sobotę zagra na wyjeździe z Mazurem Sierpc.