Pani Zofia, mieszkanka os Kasztelańskiego kaczki na Obrze dokarmia od lat. Jednak doskonale wie czym można to robić, aby ptaki ciężko nie odchorowały tej ludzkiej dobroci. - Ludzie idą na łatwiznę, więc jak został im chleb, to kroją go i przychodzą nad rzekę wrzucając do wody - mówi kobieta.
Tymczasem okazuje się, że kaczkom nie wolno dawać takiego świeżego chleba. Musi być wysuszony!. Najlepiej jeszcze, żeby rozsypywać go nad brzegami rzeki czy stawu, a nie wrzucać bezpośrednio do wody. Międzyrzeczanka z racji stromych brzegów rzeki suchy chleb rzuca do wody, a ptactwo błyskawicznie go pochłania. Ale wtedy nie ma problemów gastrycznych. A co dzieje się, kiedy dzieci nakarmią kaczuszki świeżym chlebem? - To wtedy on w kaczych żołądkach puchnie i wywołuje choroby - tłumaczy pani Zofia.
Najlepiej więc kaczek nie karmić chlebem czy innymi resztkami, tylko np. pokrojonymi surowymi warzywami czy zbożem. Z kolei pajda chleba to potężny ładunek węglowodanów i białka. W efekcie uzależnione ptaki mogą popaść w chorobę, która powoduje, że nie mogą wznieść się w powietrze. A to dla dzikiej kaczki oznacza jedno, śmierć.