Drezdenko: 16-letni Wiktor zginął pod kołami busa. "Jakby coś, to nie widziałeś mnie"
Jak informuje "Interwencja" emitowana na antenie stacji Polsat, kierowca busa, który śmiertelnie potrącił 16-letniego Wiktora w Drezdenku, wyszedł na wolność, mimo że został aresztowany. 20 lipca br. jadący motorem typu cross chłopak zatrzymał się na chwilę przy chodniku na osiedlowej drodze. Z relacji świadka wynika, że chłopak zdjął kask i rozmawiał przez telefon, a gdy zbierał się, by ruszyć dalej, ni stąd, ni zowąd uderzył w niego bus, niebieski mercedes vito. Jego kierowca uciekł z miejsca wypadku, zostawiając Wiktora, a do tego miał powiedzieć do mężczyzny: "Jakby coś, to nie widziałeś mnie". Sprawcą wypadku okazał się Mateusz S., który porzucił pojazd w lesie, ale 26-latek został zatrzymany 2 godziny później - policjanci zeznali, że był pijany. Kierowcy busa, który potrącił 16-letniego Wiktora, postawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, w stanie nietrzeźwości, jak również ucieczki z miejsca wypadku i nieudzielenia pomocy ofierze. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na jeden miesiąc, ale to nie wszystko.
Czytaj też: Skrajna nieodpowiedzialność! Pijana nastolatka przepłynęła wpław Wartę
Drezdenko: 16-letni Wiktor zginął pod kołami busa. Kierowca wyszedł na wolność mimo aresztu
Jak informuje "Interwencja", kierowca busa, który potrącił w Drezdenku 16-letniego Wiktora, wyszedł na wolność kilka dni przed końcem aresztu, który upływał 19 sierpnia o godz. 22.30. Reporterzy magazynu odnaleźli go w mieszkaniu jego konkubiny. Dlaczego mężczyzna opuścił zamknięcie tak szybko? Na to pytanie nie potrafił odpowiedzieć ani Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolski, odsyłając do tamtejszej prokuratury, ani rzeczeni śledczy, którzy dowiedzieli się o wszystkim od dziennikarzy. Tymczasem rodzina 16-letniego Wiktora nie może zrozumieć, że mimo tak poważnych dowodów, kierowca busa trafił do aresztu tylko na miesiąc. Okazuje się, że sąd uznał, że mężczyzna mógł spożywać alkohol już po wypadku, ale nie dysponował jeszcze wtedy zeznaniami świadka - ten sam zgłosił się na policję ledwie kilka dni temu, bo do tej pory nikt się z nim nie skontaktował. To nie wszystko.
- Z materiału dowodowego wynika, że podejrzany był na miejscu zdarzenia do przyjazdu karetki. On tłumaczy, że miał wewnętrzny przymus ujścia z tego miejsca, bo rozpoznał lekarza, który kojarzył mu się z przykrymi doświadczeniami z życia - informuje "Interwencję" Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim.
Czytaj też: Lubuskie. Dron nagrał przerażający wypadek! Audi i bus zderzyły się na DK nr 32 [WIDEO, ZDJĘCIA]