W słoneczne popołudnie w poszukiwaniu ciszy i spokoju odwiedziliśmy oddalony zaledwie o kilka kilometrów od Międzyrzecza ośrodek Głębokie. I przekonaliśmy się, ze wcale nie świeci pustkami. Jak na koniec października to ruch tutaj spory. W wielu domkach widać starsze z reguły osoby krzątające się przy obróbce porannych plonów. Bo wysyp grzybów jest ogromny. Przeważają podgrzybki, co widać po sznurach suszących się ciemnych łebków. Jak jednak twierdzi starsze małżeństwo z Wrocławia, coraz częściej spotkać można rydze i zielonki.
Także na tafli i obrzeżach jeziora tłok. Wędkarze koczują na pomostach, ale także łowią z łodzi. O dziwo, pomimo obniżonego o kilka metrów poziomu wody nie przełożyło się to na zarybienie. Poza tradycyjnie odławianymi płotkami trafiają się całkiem spore leszcze i okonie, a nawet buszujące głównie w szuwarach szczupaki. Choć rozmawialiśmy z kilkoma moczykijami, nikomu z nich nie udało się w ostatnich dniach złowić upragnionego suma. No ale pewnie i na te przyjdzie czas. Jedyne na co narzekają wypoczywający tu grzybiarze czy wędkarze, to stukot młotków czy warczenie wiertarek i szlifierek, bowiem w wielu zakątkach ośrodka praca wre.
Idealną pogodę wykorzystują budowlańcy czy raczej remontowcy naprawiający, ale także rozbudowujący domki letniskowe. Jednak nie tylko letniskowe, bowiem co widać po werandach, bardzo wiele domów ma charakter całorocznych. W tych sezonowych prym wiodą, co widać po rejestracjach aut, mieszkańcy Dolnego Śląska i obywatele Niemiec.
Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby zawitali w ten malowniczy zakątek także Gorzowianie. Wystarczy zadzwonić na recepcję, choć na wielu kempingach wywieszone są tabliczki z napisem ,,wynajmę'' i numerami telefonów właścicieli. Problemów z zaprowiantowaniem też nie ma. O dziwo czynna jest restauracja! A zaledwie kilka kilometrów jest do najbliższego marketu. Niektórzy przybysze, co widać po tłoku na ścieżce rowerowej na zakupy wybierają się rowerem, a nawet pieszo. Tak dla zdrowia.