- Do akcji reanimacji nie mamy zastrzeżeń, za to duże wątpliwości do działań ratowników. Ciągle jestem w szoku – mówi Seweryn Mandziuk, syn 54-latka.
We wrześniu feralnego dnia na basenie pracowała trójka ratowników. Mężczyzna nagle poszedł pod wodę. Rodzina dysponuje materiałem przekazanym przez policję oraz ma informacje od swojego pełnomocnika.
Najbliżsi 54-latka czekają na opinię biegłego z zakresu ratownictwa, która ma być wykonana na wiosnę. Przeprowadzono także wizję lokalną na basenie. Ciało zauważył mężczyzna pływający na innym torze. Prokuratura wkrótce powinna dostać dalsze wyniki z sekcji czy np. nie doszło do zawału.
54-latek był ratownikiem medycznym, miał żółty czepek, w wojsku był płetwonurkiem. Nie chorował. Po zebraniu całego materiału prokurator podejmie decyzję o ewentualnych zarzutach wobec trójki ratowników. Póki co postępowanie toczy się pod kątem narażenia osoby na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Przypomnijmy- do dramatu doszło 4 września na basenie Słowianki w Gorzowie. Po wyciągnięciu z wody, 54-latek był reanimowany. Nie udało się go uratować.