Tragiczny wypadek w Gorzowie Wielkopolskim miał miejsce w niedzielę (10 października), około godz. 17:30 na skrzyżowaniu ulic Armii Polskiej i 30 stycznia. Doszło tam do zderzenia dwóch samochodów osobowych – chevroleta i BMW. Pierwszy z samochodów odbił się od drugiego i potrącił 4-letniego chłopca, który jechał rowerem po chodniku. Na skutek odniesionych obrażeń dziecko zmarło. Jak relacjonuje Polsat News, cała tragedia rozegrała się na oczach ojca chłopca, który jechał razem z nim. Czterolatek umarł w objęciach taty. Sprawca uciekł w miejsca wypadku.
Zobacz koniecznie: Gorzów. Rozjechał autem 4-latka i uciekł. Chłopiec umarł w objęciach taty! Kim jest sprawca?
- Na miejscu pracowali śledczy pod nadzorem prokuratora. Przesłuchani zostali świadkowie tego zdarzenia. Podczas wykonywanych oględzin zabezpieczono szereg dowodów, które zostaną wykorzystane podczas prowadzonego postępowania - podaje Policja Lubuska. Trwają poszukiwania sprawcy. - Policjanci proszą o kontakt każdą osobę, która była świadkiem lub widziała uczestników tego wypadku zarówno przed jak i po zdarzeniu. Wszelkie informacje można przekazywać pod numerem alarmowym 112 lub 47 79 125 11 - czytamy w komunikacie policji.
Polecany artykuł:
Gorzów Wielkopolski. Sprawca śmiertelnego potrącenia schował się przed policją?
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, sprawcą zdarzenia jest Krystian K. Wedle naszych informacji mężczyzna sam prowadził wypożyczalnię aut. W swoim mieście jest dobrze znany. Jak podkreśla nasza informatorka, sprawca tragedii wywodzi się ze społeczności Romów. Jej zdaniem może to być jego atut w obecnej sytuacji.
- Jego rodzina na pewno jest w to zamieszana, skoro pomogła mu uciec. Romska społeczność chroni swoich - twierdzi mieszkanka Gorzowa, z którą udało nam się porozmawiać. Jak podawał gorzowianin.pl, mężczyzna doprowadził do wypadku tuż obok kamienicy, w której mieszkał. W chevrolecie znajdował się także jego syn. Ponoć krótko po zdarzeniu zadzwonił do kogoś telefonem i został zabrany samochodem z miejsca zdarzenia. Policja na razie jednak nie ujawnia szczegółów na temat okoliczności tego zdarzenia.