W czwartek na terenie firmy budowlanej w trakcie wygarniania piachu z pod bębna taśmociągu mężczyzna został przez maszynę wciągnięty. Skończyło się na skomplikowanym złamaniu prawej ręki. Mogło być jednak znacznie gorzej.
- Mężczyzna wydostał się z pod maszyny, inaczej mogło dojść do wypadku śmiertelnego. Mogła zadziałać rutyna ale to wstępne przypuszczenia - uważa Ireneusz Pawlik, kierownik oddziału Państwowej Inspekcji Pracy w Gorzowie. Z pierwszych ustaleń wynika, że w tym przypadku wina najprawdopodobniej leży po stronie mężczyzny który czyścił maszynę a nie wyłączył jej przed rozpoczęciem pracy. Obecnie poszkodowany przebywa w szpitalu.
Z lecznicy wyszedł już poszkodowany dwa tygodnie temu Ukrainiec. On z kolei spadł z transportowanego przez suwnice elementu, po tym jak z haka zerwała się lina. Po upadku złamał nogę. - Przeanalizujemy procedury i spróbujemy znaleźć osoby odpowiedzialne za nieprawidłowości - opowiada Alicja Gorbat z gorzowskiego oddziału Inspekcji Pracy.
Kary za ewentualne zaniedbania mogą wynieść od 1000 do nawet 30 tysięcy złotych grzywny.