Zdania w gorzowskim środowisku lekarskim są podzielone. W mediach lokalnych pojawiła się informacja, że nasz region prawdopodobnie mógł mieć wcześniej styczność z koronawirusem. Na początku roku- w styczniu i w lutym- sporo mieszkańców oblegało przychodnie, w tym gorzowskie. Przychodzili z ciągnącymi się infekcjami.
Inne zdanie ma doktor Tomasz Ozorowski, mikrobiolog gorzowskiego szpitala. Według niego niewielka liczba zachorowań w województwie lubuskim to skutek rzetelnego przestrzegania przez mieszkańców zasad higieny i ostrożności.
- Nie ma mowy, że przeszliśmy już wirusa. Być może 400-500 osób przechorowało go, ale ogromna większość lubuszan nie. Szczyt zachorowań dopiero przed nami. Kiedy on nastąpi jednak nie wiadomo. To zależy od tego jak pogoda wpływa na COVID-19 - tłumaczy mikrobiolog.
Ta kwestia nie została jeszcz zgłębiona przez badaczy. Jeśli się okaże, że słoneczna, ciepła aura niszczy patogen, to skok zakażeń może wystrzelić jesienią. Natomiast jeżeli nie ma żadnego wpływu, to chorych na koronawirusa przybędzie w najbliższym czasie. Zwłaszcza, że stopniowo znoszone są wcześniejsze społeczne ograniczenia.
W Lubuskiem liczba przypadków nowego patogenu nie przekroczyła setki, nie ma żadnej ofiary. Niestety w innych regionach kraju bilanse są dramatyczne. W sumie jest ponad 16 tysięcy potwierdzonych zarażeń, a ponad 800 osób zmarło.