Był pogodny wieczór, kiedy pani Ewelina z córką zasiadły przed swym domem. Nie wiedziały, że w krzakach, zaledwie kilka metrów od ich posesji, czai się bestia. Kiedy bowiem ich york Lily wybiegła przed schody ruszył na nią dzik olbrzym. Maleńka psinka po ataku miała na swej piersi ranę o długości aż siedmiu centymetrów. Nie dało się jej uratować.
Więcej szczęścia na ul. Ptasiej w spotkaniu z dzikiem samotnikiem mieli golden Rico (3 l.) i jego właściciel Zbigniew Jodłowski. - Staliśmy akurat z Rico przy furtce, kiedy z zarośli wypadł ten kudłaty potwór, szarżował na furtę, a w pewnym momencie obrócił się i zadem walnął w ogrodzenie - mówi właściciel Rico. - Na szczęście furtka wytrzymała.
Po tych zdarzeniach na Ptasią przybyli myśliwi, aby odstrzelić niebezpiecznego zwierzaka. No i zastrzelili. Jednak, jak twierdzą mieszkańcy, to nie był ten dzik agresor! No i pomimo odstrzału strach na Ptasiej nadal jest, bo jak twierdzą mieszkańcy, obawiają się nie tylko o swe zwierzaki, ale także dzieci. Może potrzebny jeszcze dodatkowy odstrzał.