Po tragedii, w wyniku której zginął czteroletni Piotruś, Gorzów Wielkopolski nie będzie takim samym miastem, jak kiedyś. Nadal w miejscu tragedii palą się znicze i leżą pluszowe misie. Mieszkańcy są wstrząśnięci tym, co stało się w niedzielę po południu. Piotruś jechał rowerem ze swoim tatą. Kiedy byli na skrzyżowaniu ulic Armii Polskiej i 30 stycznia, doszło do tragedii. Jadący chevroletem 38-latek najpierw uderzył w bmw, potem odbił się i wjechał w 4-letniego chłopca. Piotruś zginął pod kołami samochodu na oczach ojca. Według relacji świadków, tata czterolatka miał trzymać synka w ramionach do ostatnich chwil. Sprawca uciekł. Policja szukała go przez około dobę. Zatrzymano go w jednym z hoteli. Nie stawiał oporu. Przyznał się do winy. Jest podejrzany o śmiertelne potrącenie czteroletniego chłopca i ucieczkę z miejsca wypadku. Grozi mu maksymalnie 12 lat więzienia.
Rodzina chłopca jest w rozpaczy. Całe miasto współczuje rodzicom Piotrusia tej potwornej straty. Dlatego mieszkańcy postanowili się zmobilizować i utworzyć na ich rzecz zrzutkę. - Byłam we wtorek na miejscy tragedii i rozmawiałam z tatą 4-latka. Oni mają jeszcze dwie córki i to o nich muszą teraz myśleć. Dlatego wspólnie z innymi osobami pomyśleliśmy o utworzeniu zbiórki, aby wspomóc rodziców w tym trudnym dla nich czasie. Są rodziną w trudnej sytuacji finansowej i nie mają funduszy na godny pochówek oraz pomnik. Dlatego pokażmy, że nie są sami i odciążmy ich chociaż w ten sposób - powiedziała w rozmowie z serwisem gorzowianin.pl Paula Wojtas, mieszkanka Gorzowa. Każdy, kto chce wspomóc rodzinę Piotrusia, może to zrobić TUTAJ.
Polecany artykuł: