Gorzów Wielkopolski. 55-latek zmarł w szpitalnej łazience! Rodzina zawiadamia prokuraturę i Rzecznika Praw Pacjenta
Jak informuje gazetalubuska.pl, 55-letni pacjent zmarł w łazience szpitala przy ul. Walczaka w Gorzowie Wielkopolskim. Jego ciało znaleziono we wtorek 13 kwietnia, po tym jak musiał skorzystać z toalety, w której zasłabł i już nie odzyskał przytomności. Rodzina mężczyzny obarcza winą za jego śmierć personel placówki, twierdząc, że nawet nie wiadomo, ile czasu tam leżał.
- Mój wujek odszedł sam. Nawet nie w łóżku, nawet nie w czasie snu. Zmarł w toalecie, bo personel przez kilka godzin zaniedbywał swoje obowiązki - mówi portalowi gazetalubuska.pl Małgorzata Molin, siostrzenica denata.
Czytaj też: Koszmar w Gorzowie Wielkopolskim! Grozili mu porwaniem dziecka i podpaleniem [ZDJĘCIA, WIDEO]
Sprawą zajmie się prokuratura i Rzecznik Praw Pacjenta
Jak informuje gazetalubuska.pl, 55-latek, który zmarł w szpitalnej łazience, kilka tygodni temu zaraził się koronawirusem, a do placówki przy ul. Walczaka w Gorzowie Wielkopolskim trafił 25 marca. Jego rodzina dodaje, że przy jego łóżku brakowało dzwonka do wezwania pomocy, a sam mężczyzna pisał jej w poniedziałek, że w nocy zabrakło mu tlenu. Bliscy mężczyzny zapowiadają w związku z tym zgłoszenie sprawy do prokuratury i Rzecznika Praw Pacjenta.
- Nie możecie wyobrazić sobie tego bólu i cierpienia, tylu łez... matki, sióstr, córki, syna... Całej naszej rodziny. Nasz świat się załamał. Wierzyłam w służbę zdrowia, ale ona tylko dowiodła, że nie pilnowała niczego - napisała mieszkanka Gorzowa Wielkopolskiego w mediach społecznościowych, co cytuje gazetalubuska.pl.
Czytaj też: Lubuskie: Podczas jazdy dostał zawału. Policjant pomógł poszkodowanemu kierowcy
Szpital odpowiada na zarzuty
Jak informuje gazetalubuska.pl, placówka w Gorzowie Wielkopolskim odpowiedziała już na zarzuty rodziny 55-latka, który zmarł w szpitalnej łazience, wydając oświadczenie. Zgodnie z nim mężczyzna, który cierpiał również na inną zagrażającą żuciu chorobę, we wtorek 13 kwietnia sam odłączył się od aparatury tlenowej, nikogo nie informując, mimo że miał zakaz wstawania z łóżka. Szpital w Gorzowie Wielkopolskim potwierdza, że przy jego i innych łóżkach na powstałym rok temu oddziale nie było dzwonków, dlatego każdy z pacjentów mógł dzwonić na podany wcześniej numer telefonu, który "jest odbierany natychmiast". Denat miał ponadto do swojej dyspozycji basen i kaczkę, a jego nieobecność została zauważona po kilkunastu minutach.
- (...) Zaalarmowany przez innych pacjentów personel oddziału niezwłocznie dotarł do mężczyzny. Nieprzytomnego, mimo natychmiastowej reanimacji, nie udało się uratować. Wyjaśnieniem okoliczności śmierci pacjenta zajmuje się powołany przez zarząd szpitala specjalny zespół, w skład którego wszedł także zastępca dyrektora ds. medycznych. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną śmierci było zatrzymanie krążenia w wyniku niewydolności oddechowej. Rodzinie i bliskim naszego pacjenta przekazujemy wyrazy współczucia - pisze szpital w Gorzowie Wielkopolskim w oświadczeniu, które cytuje gazetalubuska.pl.
Jak nieoficjalnie informuje gazetalubuska.pl, 55-latek, który zmarł w szpitalnej łazience, miał wcześniej wielokrotnie odłączać się od aparatury tlenowej, i to wbrew sugestiom personelu. Z kolei jak mówi rzecznik szpitala w Gorzowie Wielkopolskim Agnieszka Wiśniewska, oddział, na którym leżał mężczyzna, jest wyposażony w stałą instalację tlenową, więc żadnemu z pacjentów nie może zabraknąć tlenu, na co miał się skarżyć denat.
Czytaj też: Kostrzyn nad Odrą. Samochód WBIŁ SIĘ w drzewo! Zginął młody mężczyzna