W tym roku o przyjęcie do miejskich żłobków ubiegało się 500 dzieci. Nie udało się przyjąć wszystkich, bo wolnych miejsc było zaledwie 184. Do żłobka nr 1 przy ulicy Wróblewskiego wpłynęło 88 kart, na 52 wolne miejsca. Do placówki przy Obotryckiej chętnych było 123 dzieci, a miejsc 48. Podobnie w żłobku nr 3, gdzie o 58 miejsc ubiegało się 127 osób. Przypomnijmy: w tym roku otworzony został nowy żłobek przy ulicy Maczka. Nabór był tam prowadzony już w lutym i najpierw przyjęte zostały te dzieci, które znajdowały się na listach rezerwowych, czyli nie dostały się do żadnej placówki we wcześniejszym terminie. Po tym naborze przy Maczka wolnych zostało jedynie 25 miejsc, a chętne były aż 164 osoby.
- W tym momencie niestety nie ma już żadnych wolnych miejsc. Mimo tego myślę, że jest zdecydowanie lepiej niż w ubiegłych latach. Widzimy, że leciutko spada to oblężenie na jedno miejsce. To, ze kart jest dwa razy więcej niż miejsc to już nie jest cztery razy więcej. Więc jest lepiej. Chociaż wiadomo, że jeśli nawet postawimy dwa kolejne żłobki to i tak nie zaspokoimy wszystkich potrzeb - mówi Hanna Gil-Piątek, dyrektor gorzowskiego Wydziału Spraw Społecznych.
Rodzice dzieci które nie dostały się do żłobków miejskich mogą ubiegać się o przyjęcia do prywatnych placówek. Miasto dopłaca 200 zł miesięcznie do pobytu dziecka w takim żłobku.