- W miastach nie projektuje się kanalizacji, która ma odbierać takie ilości wody, to jest po prostu za drogie - mówi Andrzej Baczmański, ekspert od gospodarki wodnej. - Problemu nie rozwiąże się z dnia na dzień, czasem lepiej zapłacić odszkodowania niż przebudowywać miasto - dodaje Baczmański. W Gorzowie mamy za małe przekroje studzienek jak na takie opady - przez ocieplenie klimatu są krótsze i bardziej intensywne. Dostosowanie infrastruktury kanalizacyjnej trwałoby latami i kosztowałoby miliony złotych.
Czwartkowa ulewa sparaliżowała miasto. Pisaliśmy o tym Tutaj. Strażacy interweniowali 41 razy. Woda do pomieszczeń piwnicznych dostała się min. w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim czy sądzie administracyjnym przy ulicy Dąbrowskiego. Zalane zostały dwie szkoły, poczta, akademia i wiele piwnic w domach prywatnych. Do póżnych godzin nocnych - deszcz rozpadał się około godziny 19.00, trwał około 40 minut - pracowało 25 jednostek straży. - Musieliśmy czekać aż woda opadnie, wcześniej nie mieliśmy je gdzie wylewać. Nie zawsze możemy zrobić to czego ludzie najbardziej oczekują mieszkańcy - tłumaczy możliwości działania strażaków Dariusz Szymura, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Straży Pożarnej.
Problemy mieli także kierowcy, zalane były ulice: Jagiełły, Borowskiego czy Górczyńska. Wiele samochodów zostało unieruchomionych. - Żadna kanalizacja nie odbierze tak dużej ilości wody, która spadła w tak krótkim czasie - komentuje Wiesław Ciepiela, rzecznik prasowy gorzowskiego magistratu. Według prognoz piątek bez deszcz ale padać może w czasie weekendu.