Na swój skok złodzieje wybrali jedno z centrów handlowych. Widok leżących za szkłem banknotów tak ich podniecił, że najstarszy nie bacząc na tłumy ludzi chwycił za skarbonę i w biały dzień wytargał ją ze sklepowego korytarza.
Wszystko odbywało się w biegu, stąd zerowa reakcja ochroniarzy, którzy zdezorientowani nie wiedzieli, co czynić. Łup rabusie zatargali na pobliskie osiedle i tam skarbonę rozbili. Ogółem straty wyniosły ponad 2 tysiące złotych.
Nagranie z monitoringu w centrum handlowym upubliczniła policja. Następnego dnia pracownik stacji benzynowej zauważył podobnych do rabusiów klientów, jak opychali się fast foodami. Zadzwonił na policję. No i to było trafienie w dziesiątkę.
Jak się okazało, najstarszy z gangu gorzowskich nikczemników to seryjny łupiciel skarbonek z datkami przeznaczonymi dla najbardziej potrzebujących. Na swym koncie ma bowiem także kradzieże skarbon z kilku kościołów, a nawet z gorzowskiej katedry. Tam skradł też sprzęt elektroniczny i pieniądze trzymane w zakrystii. Trafił za kraty. Na trzy miesiące. Ale grożą mu trzy lata odsiadki.
- Trzeba nie mieć sumienia, żeby zdobyć się na taki czyn - mówi jednoznacznie Marcin Maludy, rzecznik prasowy lubuskiej policji.