Wykonawca do tej pory nie naprawił usterek, które stwierdzono kilka dni po otwarciu nowego rekreacyjnego miejsca. Jest ono niedostępne prawie dwa miesiące. Urzędnicy naliczają kary i podjęli kolejne kroki. Będzie nowa firma, która zajmie się uszkodzeniami.
- Wykonawca nie podołał zadaniu, ma naliczane kary umowne, one są spore. Mimo tego, nie powodują one reakcji z jego strony. Ponieważ minęły terminy, dlatego miasto zleci zastępczo usunięcie tych usterek, których kosztami obciąży właśnie pierwotnego wykonawcę - wyjaśnia Wiesław Ciepiela, rzecznik gorzowskiego magistratu.
Naprawy trzeba wykonać pilnie. Problemy dotyczyły mocowania śrub czy pękających lin. Jednak największy problem stanowi nawierzchnia placu. Gumowa wykładzina, która daje bezpieczeństwo dla bawiących się dzieci, jest do wymiany.
- Najprawdopodobniej wykonawca, ze względów oszczędnościowych, zastosował niewłaściwy materiał. On w momencie odbioru dobrze wyglądał, ale kiedy zrobiło się gorąco odkształcił się. Po usunięciu tych usterek, mamy nadzieję, że stanie się to jak najszybciej, plac zostanie otwarty - dodaje rzecznik Ciepiela.
Prawdopodobnie zostanie otwarty jeszcze w wakacje, na co liczą dzieci. Zadanie z budżetu obywatelskiego kosztowało ponad pół miliona złotych.
Przypomnijmy - oficjalnie plac otwarto 7 kwietnia, a kilkanaście dni później stwierdzono uszkodzenia. Takiego miejsca nigdzie nie ma w Gorzowie. Podzielony jest ono na strefy z dźwiękowymi urządzeniami jak Bajarka, JumpStone czy Cabasa.