Do bardzo groźnej sytuacji doszło w niedzielę (22 maja) w Sulęcinie (woj. lubuskie). Tuż przed godz. 13 na jednej z głównych ulic miasta kierowca renault z impetem wjechał w tył samochodu Ochotniczej Straży Pożarnej. Na miejscu wypadku błyskawicznie zjawili się policjanci z drogówki. Na ich widok siedzący za kierownicą renault mężczyzna wyskoczył z auta i zaczął uciekać. Daleko jednak nie uciekł i już po kilku metrach został złapany przez funkcjonariusza.
ZOBACZ TEŻ: Tragiczny wypadek na DK12 w pobliżu Trzebiela. Dwa samochody zderzyły się czołowo
Jak się okazało, 32-letni kierowca renault był kompletnie pijany. Badanie wykazało, że miał w organizmie ponad 3 promile alkoholu. W takim stanie nie tylko sam wsiadł za kierownicę, ale również zabrał ze sobą pasażera.
- Co dodatkowo bulwersujące, praktycznie obok miejsca zdarzenia odbywał się festyn rodzinny - podkreśla st. sierż. Klaudia Biernacka z Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie. - 32-latek został doprowadzony do sulęcińskiej jednostki, gdzie spędził noc.
Po wytrzeźwieniu 32-latek usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości, za co grożą mu nawet 2 lata więzienia. Oprócz sprawy karnej, mężczyzna musi liczyć się też z zakazem prowadzenia pojazdów na okres nie krótszy niż 3 lata, a także grzywną w wysokości do 30 tys. zł.