Aby wjechać na rondo przy Intermarche trzeba było czekać kilka minut. Przeważały auta na niemieckich rejestracjach. Oba parkingi przy targowisku załadowane były do ostatniego miejsca. A kiedy w pewnym momencie zamknięto rogatki na przejeździe kolejowym w ciągu kilku minut ustawiła się kolejka licząca sobie dobrych kilkadziesiąt aut. Ostatnie stało prawie przy Bastionie.
Wniosek prosty, oto korzystając z świetnej pogody i wreszcie dobrze poinformowane, tłumy Niemców po trzech miesiącach przerwy wreszcie ruszyły na podbój Kostrzyna. Tłumy gości w ogródkach przy barach, tłumy w samym centrum miasta, głównie przed marketami. Co ciekawe, pewnie wiek kupujących, którzy mają na emeryturach wiele czasu, powoduje, że już nie papierosy cieszą się największym wzięciem.
Renesans przezywają stoiska z... letnimi czapkami. U nas, nawet te markowe, kupić można za grosze. No i emerytowani Niemcy z tego korzystają. Widać, jak to obieżyświaty, już przeczuwają, że w najbliższe wakacje jednak będzie można odwiedzić starą dobrą Majorkę czy Gran Canarie. A tam bejsbolówka z Polski na pewno się przyda. Tylko dlaczego czarna?