Gorzowianie, jak i pół Polski, dosyć już mają zamknięcia w domach czy blokowiskach. Ostatnie decyzje rządowe zelżyły nieco rygory dotyczące pandemii, więc mieszkańcy grodu nad Wartą wyruszyli szukać oddechu poza miastem.
Od dawien dawna takim zdrojem dla gorzowian były Lubniewice. Może i z tego powodu, nie tylko ze względu na uroki miasteczka, ale i nostalgię, warto wyruszyć nad brzegi lubniewickiego jeziora Lubiąż.
W środę właśnie tutaj, na miejskiej plaży, spotkaliśmy Oliwię Nowak (33l.) wraz z córeczkami Nadią (5 l.) i Sarą (1,5 roku). Przyjechały z zamkniętego osiedla w samym Gorzowie, aby odetchnąć świeżym powietrzem nad jeziorem.
- Od zawsze przyjeżdżałam tutaj, do Lubniewic, więc kiedy wreszcie można, to natychmiast zrodziła się myśl, abyśmy przyjechali nad brzegi tego malowniczego jeziora - mówi gorzowianka. - To zaledwie trzydzieści kilometrów od naszego domu.
Kiedy rozmawiamy z mamą, urocza Nadia i jej siostrzyczka Sara buszują w piachu. Tak czystego i idealnego do lepienia babek materiału na gorzowskich osiedlach się nie znajdzie. Trudno się więc dziwić, że dziewczynki pod czujnym okiem mamy, choć uśmiechnięte, pracują w piachu z mozołem.
Przeglądając prognozy pogody przypuszczać można, że na słonecznej lubniewickiej plaży w nadchodzący weekend może zaroić się od gorzowskich rodzin. Nie powinny zapominać o kanapkach i termosach, bo na hot doga, cheesburgera czy znakomicie przyrządzaną tu po lubniewicku rybę, liczyć przy plaży, a nawet w centrum miasteczka, nie można.
No ale nie dla grillowanych kiełbasek warto tu przybyć, tylko dla zdrowotności.