W niezwykle popularnej wśród klientów Biedronce w Międzyrzeczu tylko niewiele osób przed wejściem zakłada maseczki. Tak samo jest w innych marketach.
Jak tłumaczy jedna z pracownic sklepu, jeżeli klienci zachowują między sobą bezpieczną odległość dwóch metrów, to nie muszą zakładać masek i jest to zgodne z przepisami.
To absurd! Odległości dwumetrowe zachować można na wolnym powietrzu, ale nie w marketach, gdzie wąskie przejścia powodują, że ludzie dosłownie ocierają się o siebie. Jakie dwumetrowe odległości?!
Stojącemu przy stoisku alkoholowym mężczyźnie, który zamierza wybrać wino na rodzinną imprezę dosłownie chucha w nozdrza gość, który z niskiej półki wybiera nalewkę. Oczywiście jest bez maseczki, bo jak tłumaczy, od soboty nie trzeba.
Być może powinna w takich ,,zbliżeniowych'' sytuacjach interweniować ochrona sklepowa, która z patrzy czy ktoś nie kradnie, ale już, co ważniejsze, nie kontroluje czy ktoś nie stanowi zagrożenia związanego z koronawirusem.
- Sklep jest przestrzenią zamkniętą, więc wszyscy klienci powinni tam nosić maseczki - mówi proszący o anonimowość pracownik służb epidemiologicznych. - Inaczej wychodzi na to, że osoby z maseczkami dbają o bezpieczeństwo innych klientów, a ci bez maseczek nie. Inaczej czeka nas poważne zagrożenie.