Konkretnie swą teorię leśnicy opierają na fakcie, że zdecydowana większość lubuskich lasów to lasy sosnowe. Tymczasem sosna ma wytwarzać wokół siebie kilkumetrową strefę wolną od bakterii, a być może także i wirusów.
- Od dawna wiadomo, że wskazane jest aby będąc w lesie na czas około pięciu minut objąć pień sosny - mówi Józef Otter z z sąsiadującym z Ziemią Lubuską nadleśnictwem w Międzychodzie, gdzie zalesienie sięga aż 55 procent. - Taki bezpośredni kontakt ma odkażać nasz organizm. Czy działa nie sprawdzałem, ale spróbować nie zaszkodzi.
Należy przy tym dodać, że w niektórych lubuskich leśnictwach sosny stanowią ponad 90 procent drzewostanu. Pewnie stąd wzięła się teoria o cudownym wpływie lasów sosnowych.
Miałyby one po prostu poprzez swe właściwości bakteriobójcze odstraszać koronawirusa. No cóż koncepcja ciekawa i sympatycznie by było, gdyby rzeczywiście znalazła potwierdzenie w rzeczywistości.
Jednak epidemiolodzy patrzą na tę teorię bardzo sceptycznie. - Zalesienie, nawet jeżeli dominują na danym terenie lasy sosnowe nie ma to wpływu za ilość zakażeń koronawirusem - ucina dyskusję dyrektor stacji sanepidu w Międzyrzeczu Jarosław Marcela. - Czynnikiem decydującym jest ilość dużych skupisk ludzkich, a w naszym regionie wielkich miast z wynikającymi z tego faktu zagrożeniami nie ma wiele.