Nagła śmierć ratownika medycznego w Gorzowie. Łukasz pracował na kilku etatach
Śledztwo ws. nagłej śmierci ratownika medycznego z Gorzowa Wielkopolskiego może potrwać nawet kilka miesięcy, ale jego żona i dwóch synków nie mogą tyle czekać, bo potrzebują pomocy. 40-letni Łukasz M. był głównym żywicielem rodziny, ale zmarł w czasie dyżuru w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie w nocy ze środy na czwartek, 23 lutego. Miał powiedzieć kolegom, że idzie się położyć, by odpocząć, ale ci znaleźli go martwego. Postępowanie w tej sprawie jest prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci, a w poniedziałek, 27 lutego, ma się odbyć sekcja zwłok. Mężczyzna pracował w kilku miejscach, by utrzymać rodzinę, stąd padło podejrzenie, że zmarł w wyniku zmęczenia. Był ratownikiem medycznym w:
- Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim;
- Nowym Szpitalu w Kostrzynie nad Odrą;
- Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie Wielkopolskim i Szczecinie.
Ruszyła zbiórka dla rodziny ratownika medycznego
Łukasz M. był również piłkarzem lokalnego Celuloza Kostrzyn, ale też prowadził kursy dla innych ratowników medycznych i uczył studentów.
- Dla wielu ratowników medycznych rozpoczynających pracę w zawodzie był mentorem, autorytetem i wzorem do naśladowania. Zarażał pasją, dzielił się wiedzą i doświadczeniem - czytamy na Zrzutka.pl.
Jego przyjaciele i najbliżsi współpracownicy nie chcą zostawiać w potrzebie rodziny 40-latka, dlatego zorganizowali zbiórkę pieniędzy na pomoc wdowie po mężczyźnie i dwóm małym synkom pary. Można ją znaleźć, klikając TUTAJ. - Jego odejście spowodowało niewyobrażalną pustkę, której w żaden sposób nie da się zapełnić - piszą o zmarłym ratowniku medycznym na Zrzutka.pl.
Czterodniowy tydzień pracy bliżej niż sądzono?
Posłuchaj rozmowy i poznaj argumenty pomysłodawców!
Listen on Spreaker.