Płomienie ogarnęły kościół w Lutolu Suchym 20 czerwca, kiedy prawie cała wieś była w sąsiedniej wsi na procesji z okazji Bożego Ciała. Na dźwięki syreny strażacy ochotnicy z okolicznych wsi, tak jak stali, w garniturach, przybiegli aby ratować kościół. Wkrótce przybyli zawodowcy. I się udało, bowiem spłonęła cała góra z kościelną wieżą włącznie, ale płomienie nie zdołały strawić całej świątyni. Straty jednak były ogromne. Wtedy, siedem miesięcy temu, nikt nie przypuszczał, że wspólnym wysiłkiem ludzi dobrej woli kościół, jak ten Feniks, tak szybko powstanie z popiołów.
Dlatego trudno się dziwić, że od Bożego Narodzenia przejeżdżający przez wieś podróżni, aż przecierają oczy z wrażenia. Oto nad Lutolem Suchym znowu z majestatem panuje kościelna wieża zwieńczona krzyżem. U stóp świątyni zaś, jak ponura pamiątka dramatu, który rozegrał się tutaj w czerwcu ub.r. pozostały osmalone szczątki dawnej wieży. Tak, ku pamięci. Po długim, wnikliwym dochodzeniu biegli orzekli, że przyczyną pożaru było spięcie instalacji elektrycznej. I nikt nie zaniedbał wcześniej środków ostrożności. Po prostu paskudny traf.
Tymczasem nad odbudową świątyni od kilku miesięcy pracuje cały sztab ludzi. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że olbrzymią rolę w tak szybkiej odbudowie odgrywają pracownicy działający przy remoncie. To grupa wybitnych specjalistów, którzy do wioski pod Trzcielem przybyli aż z Nowego Targu. Teraz troską parafian, ale i wykonawców, jest remont dachu świątyni, no i uporządkowanie wnętrza. Wszak to tam runęło całe poddasze. Ale, jak twierdzą mieszkańcy, od kiedy nad Lutolem Suchym znowu rozjaśnił się krzyż, w serca ludzi wstąpił nowy duch. Jak zapowiada proboszcz parafii w Chociszewie ks. Ryszard Fido, wiele wskazuje na to, że nabożeństwo w odnowionym kościele będzie można odprawić już na Boże Ciało 2020 r.