Skandal w klubie dziecięcym. 3,5-latek uciekł z placówki i boso chodził po ulicy
Ojciec 3,5-letniego chłopca przeżył szok, gdy przyszedł do klubu dziecięcego w Gorzowie, żeby odebrać swojego syna, a malucha tam nie zastał. Co więcej, opiekunki nie potrafiły mu powiedzieć, gdzie jest jego dziecko. Natychmiast wszczęto alarm i rozpoczęto poszukiwania chłopca. Na szczęście nie doszło do tragedii. Jak podaje portal gorzowianin.com, maluch został zauważony przez przypadkowego mężczyznę. Jego uwagę zwróciło to, że 3,5-latek spacerował samotnie, był wyraźnie zagubiony i nie miał ubranych butów. Dorosły nie mógł się porozumieć z ukraińskim dzieckiem, dlatego zabrał je na plac zabaw i wezwał policję.
- Dziecko jak zwykle zostało rano zaprowadzone do żłobka. Kiedy po kilku godzinach poszedłem odebrać syna, okazało się, że dziecka nie ma w placówce. Nikt nie wiedział, gdzie znajduje się mój 3,5-letni syn, a przecież był pod opieką pań. Synek błąkał się po osiedlu bez butów. Żadna opiekunka nie zauważyła, że dziecko wyszło, w dodatku na boso – powiedział portalowi gorzowianin.com pan Aleksandr, ojciec 3,5-latka.
- Chłopiec po przygotowaniu go do wyjścia z klubu około godz. 10:15 prawdopodobnie przeszedł przez zamknięte barierki ochronne i wyszedł poza teren klubu. Dziecko przebywało bez opieki maksymalnie 15 minut, na miejscu zjawił się tata dziecka i powiadomiona policja, złożyliśmy wszystkie wyjaśnienia. Chłopiec był odbierany zawsze o tej samej godzinie, czekał już przebrany na rodzica. Jednak obuwie zawsze zakładają w szatni rodzicie, nie opiekunki w salach - tłumaczy właścicielka Klubu Dziecięcego Gumisie.
Właścicielka klubu przeprosiła za incydent. Policja wszczęła postępowanie
Kobieta przeprosiła za incydent i zapowiedziała, że placówka poprawi procedury bezpieczeństwa. Ma tam zostać zainstalowany monitoring. Właścicielka klubu podkreśliła też, że jest gotowa na poniesienie konsekwencji nieupilnowania dziecka przez opiekunki. Sprawą zajmuje się gorzowska policja. Mundurowi wyjaśnią, czy w tym przypadku nie doszło do narażenia malucha na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
Polecany artykuł: