- Wszedłem na to drzewo, żeby bardziej do Was dotrzeć, bowiem większość mych przyjaciół apeluje z karetek czy stacji. A ja z mego drzewa. Ale tak naprawdę chodzi o to samo. Pozostańcie w domach! A ja... jadę do pracy... - opowiada ratownik.
Pan Bartek ratownikiem medycznym jest od czternastu lat. Pracuje w szpitalu w Międzyrzeczu woj. lubuskie. Od trzech lat jest także w straży
pożarnej. Nie ukrywa w rozmowie z ,,SE'', że się po prostu obawia w los swej rodziny.
- Mamy tutaj na wsi, w naszym Nietoperku komfortową sytuację, bowiem jesteśmy całą rodziną i staramy się nie wychylać na zewnątrz - mówi ratownik. - I tak należy postępować. Pracuję już tyle lat w ratownictwie medycznym, ale nie sądziłem, że spotka nas coś tak nieprawdopodobnego. Ale damy radę zwalczyć tę zarazę.
Kiedy rozmawiamy z Panem Bartkiem, już dzwoni jego telefon. - Pewnie wyjazd, kolejny zresztą - mówi nasz cichy bohater.