Jak się jednak okazuje ta wyprzedaż nie ma nic wspólnego z zamknięciem czy sprzedażą sklepu. To po prostu czyszczenie magazynów związane z faktem, że część asortymentu zniknie ze sklepowych półek. Międzyrzecki market uratowała jego wielkość. A konkretnie: niewielkie rozmiary. Do sprzedaży czy zmniejszenia powierzchni przeznaczone są ośmiotysięczniki, czyli sklepy sieci liczące sobie osiem tysięcy metrów kwadratowych. Międzyrzecki ma zaledwie dwa tysiące, więc wszystko pozostaje bez zmian.
Pracownicy, ale i klienci przywiązani do tego akurat marketu, chociażby ze względu na bogaty wybór towarów czy miłą i profesjonalną obsługę mogą odetchnąć z ulgą. Przynajmniej na razie, bowiem nie wiadomo jakie w praktyce skutki, nawet dla klientów z Międzyrzecza, przyniesie Brexit.
Przy okazji dowiedzieliśmy się też co spowodowało takie zawirowania związane z ośmiotysięcznikami. Otóż wszystko wskazuje na to, że winny jest podatek, który ma objąć właśnie wielkie markety. No i, uciekając przed fiskusem, właściciele sieci postanowili wprowadzić zmiany, aby tego podatku uniknąć. Ich prawo.