Wynikało to z faktu, że przed tą ,,nowelizacją'' piesi nauczeni byli, iż równocześnie zarówno na wysepce jak i na drugiej stronie jezdni zapala się zielone światło. No i przechodzą całą trasę.
Tymczasem po zmianie, choć po drugiej stronie ulicy paliło się czerwone światło, siłą przyzwyczajenia i tak z wysepki szli dalej. Ku rozpaczy kierowców, którzy musieli szczególnie uważać, aby nie doszło do potrącenia nieświadomie łamiącego przepisy piechura.
Pisaliśmy o problemie w ,,tłusty czwartek'', kiedy to wracający z pączkami klienci pobliskiej smażalni, uwiedzeni zapachem ciasta, masowo wchodzili na przejście, o zgrozo, na ,,czerwonym''.
No i poskutkowało, bowiem światła zsynchronizowano. I teraz zielone światła zapalają się równocześnie, zarówno na wysepce, jak i po drugiej stronie ulicy, no za jednym zamachem można pokonać całą jezdnię. Jest bezpieczniej.