Napis przed szpitalem powiatowym informujący o tym, że ,,Wstępna kwalifikacja pacjenta w namiocie nr 1'' wcale nie oddaje powagi zadania, jakie spełniają dyżurujący tutaj wojacy.
Ta wstępna kwalifikacja to po prostu ocena czy ewentualny pacjent ma prawo i przede wszystkim czy ze względu na stan zdrowia może na teren szpitala wejść. I ta wstępna ocena czasami decyduje o bezpieczeństwie praktycznie wszystkich, zarówno pacjentów, jak i personelu.
Muszą więc mundurowi nie tylko zbadać czy przypadkiem dana osoba nie ma podwyższonej temperatury. Nie zawsze bowiem ten kto ma nawet prawidłową temperaturę kwalifikuje się do wejścia na teren szpitala. No i dochodzi do scysji.
Bowiem z reguły nie znający się na procedurach pacjenci wyładowują swoje niezadowolenie na żołnierzach. Dlaczego? Bo ci akurat są ,,pod ręką''. - Najgorzej jest w poniedziałek rano, kiedy przed namiotem ustawia się długa kolejka - mówi nam jeden z żołnierzy. - Podobnie jest także rankami w inne dni tygodnia, choć już nie tak nerwowo.
Zdecydowanie lżejsza służba jest popołudniami. Byliśmy świadkami, kiedy pod namiot podeszły dwie piękne dziewczyny. Ale nie zaznały żadnych forów! Wywiad musiał być! Chyba jednak sympatyczny.
Zarówno dla obu uroczych pań, jak i dla przystoniaka w mundurze. Może nawet przed namiotem kwarantanny... zaiskrzyło. W końcu epidemia, epidemią, ale bez względu na czasy, za mundurem panny sznurem.