Natychmiast uruchomiono wszystkie procedury. Przede wszystkim zamknięto Szpitalny Oddział Ratunkowy. Działania trwały kilkanaście godzin. Oddział został zdezynfekowany. Pracownicy byli pod obserwacją.
Jak nieoficjalnie dowiedział się ,,SE'' pacjent raczej nie był zakażony. Ale nawet jeżeli tak, to obowiązują go żelazne procedury. Zamiast panikować można było po prostu zgłosić swe wątpliwości telefonicznie odpowiednim służbom.
Jak powiedział ,,SE'' jeden z międzyrzeckich ratowników medycznych, za takie zachowania powinno się ponosić nawet konsekwencje karne, bo zagrożone przez taką arogancję jest życie wielu ludzi.
- Sądzę, że aby zapobiec takim sytuacjom, powinna sprawcom takich alarmów przyjrzeć się prokuratura - mówi nasz rozmówca. - Bo to dziś jedyna siła zdolna zapobiegać takim nadużyciom, które godzą w życie prawdziwych pacjentów.