Międzyrzecz: Rozpędzony rowerzysta połamał mi palce!

Było samo południe, kiedy pan Radosław (imię zmienione) przechodził jedną z centralnych ulic miasta. Wtem poczuł silne uderzenie w prawą dłoń. Siła była na tyle duża, że prawie obróciło go wokół własnej osi.

Kiedy się ocknął zobaczył tylko oddalającego się cyklistę, który musiał jechać szybko, bowiem niczym kolarz bujał się na boki z całych sił naciskając na pedały. Dopiero po powrocie do domu zauważył, że prawa dłoń zaczyna puchnąć, a palec mały i serdeczny nie zamierzają się zginać. A jeżeli to z ogromnym trudem i bólem. Następnego dnia dłoń poczerniała.

Diagnoza lekarska była krótka, jeden z palców został wybity, a drugi złamany. Dla naszego czytelnika to prawdziwy dramat, bowiem na co dzień kieruje autem, a biegi przerzuca się prawą ręką. Obecnie jest to niewykonalne. Na dodatek głównym narzędziem pracy jest komputer, a biegle korzystać z klawiatury jedną ręką się nie da.

i

Wracając ze szpitala obserwował ulice, szerokim łukiem omijając zbliżających się cyklistów. Zauważył, że na chodnikach dosłownie roi się od rowerzystów, którzy kompletnie nie zastosowują się do przepisów ruchu drogowego.

Nawet na bardzo wąskich przejściach ani myślą schodzić z siodełek, dosłownie spychając pieszych na boki. Na przejściach przez jezdnię do rzadkości należą tacy, którzy zsiadają i przeprowadzają rower.

Osobną grupę stanowią młodzi kolarze na rowerach górskich, którzy nawet wymijając pieszych na chodniku, nie zwalniają, pędząc na złamanie karku. I na takiego właśnie ,,wyczynowca'' trafił pan Radosław. Głupota cyklisty i w efekcie pechowe uderzenie z pewnością drogo będzie go kosztować, o bólu nie wspominając.