Kiedyś, jeszcze za ,,komuny'' międzyrzecki dworzec był chlubą miasta. Były kasy biletowe, i to aż dwie, poczekalnia dla podróżnych, ba, nawet przechowalnia bagażu. Kiedy wyszło się na zewnątrz, z peronu na peron przechodziło się podziemnymi przejściami.
I biada temu, kto chciałby przedostać się przez torowisko, bo porządku pilnowali funkcjonariusze Służby Ochrony Kolei. Może też dzięki temu wszędzie panował porządek. Nie było mowy, by poczekalnię okupowali menele. Mało tego, była nawet dworcowa toaleta. Brzmi to trochę jak bajka z innej epoki. No i tak właśnie jest.
Dziś przejścia zakratowano, toalety nie ma. Na nadejście pociągu poczekać można w wiacie. Pod warunkiem jednak, że nie ucztują tam miejscowi żule. O ile na peronach jest czysto, to wystarczy omieść wzrokiem okolicę.
Wszędzie walają się śmieci, stosy cegieł, gruzu. Przyznać trzeba na plus, po kilkunastu latach totalnej posuchy, kiedy dworzec był prawie wymarły, bo rzadko przejeżdżały tędy pociągi, przywrócono wiele połączeń, nawet do Warszawy.
Tymczasem kolej ujawniła ostatnio listę dworców lubuskich, które będą modernizowane. Jest m.in. Gorzów, Rzepin, Sulechów, Babimost. Międzyrzecza jednak nie zauważyliśmy na tej liście. A miasto z tak wielkimi kolejowymi tradycjami, sięgającymi jeszcze czasów zaboru pruskiego, dworzec powinno mieć z prawdziwego zdarzenia.